sobota, 6 sierpnia 2016
Birbant (Zarzecze), HopsBant Fresh IPA
Birbant (Zarzecze), HopsBant Fresh IPA [a.6.7%;e.16.5*BLG;IBU80]
"Hopsbant! Bo wykorzystujemy tu pełnię możliwości naszego urządzenia, potrójne chmielenie na zimno w przepływie... napracował się nasz przyjaciel.
Dalczego Fresh IPA? Bo kiedy na skraju wyczerpania amerykańskiego dobra z zeszłorocznych zbiorów, wyczekujemy świeżych chmieli w końcu nadchodzi ta chwila, że możemy upajać się aromatem nowych zbiorów prosto zza oceanu."
Na pewno ciekawe piwo, ale już przekombinowane przez tę całą maszynerię. Zdecydowanie nie dla początkujących. Z chmielu powinno się wyciskać soki, a celulozę wywalić na kompost, a tu im się ubzdurało, żeby jeszcze z niej coś wycisnąć. Świeże, zielone szyszki mogłyby dać takiego (ale chyba nie aż takiego) aromatu trawy, ale przecież chwaliliby się tym na etykiecie, że takie szyszki zdobyli. Zapowiadało się świetnie, wyszło tak sobie.
Słody: pale ale, karmelowy jasny (jęczmienne), słód pszeniczny, owies (ten owies to trochę bez sensu w tym przypadku)
Chmiele: Simcoe, Amarillo, Centennial, Zeus
Drożdże: US-05
Fermentacja: górna
Niefiltrowane, pasteryzowane.
Aparycja: głęboki, ciemnozłoty, średniomętny [5]
Piana: koloru ecru, dosyć wysoka, drobnoziarnista, aczkolwiek trzeba lać z bardzo wysoka, żeby coś się chciało utworzyć; opada umiarkowanie szybko, oblepiając szkło [3]
Zapach: z początku bardziej karmelowo-biszkoptowy, słodki, potem jednak chmiele coraz bardziej atakują, a aromat jest boski (trochę przypomina to Ciechana AIPA z pierwszych warek), bogaty i intensywny, bardziej ananasowo-marakujowy, chociaż jest też słodka, soczysta pomarańcza, mandarynka, suszone skórki cytrusów, mniej jest za to lychee, grapefruita i nut leśnych, cociaż i te dają się wyczuć w tle, daje się wyczuć oznaki przechmielenia amarillo i lekka wodnistość [4]
Smak: faktycznie nie jest takie ulepkowate, chociaż słodyczy też nie brakuje; aromat chmielu trochę dziwny, mocno roślinno-trawiasty, skórkowy i połączony w nierozerwalną całość ze słodkim karmelem i biszkoptem, którego moim zdaniem jest za dużo; sporo jest słodkich tropików, głównie ananasa, curuby i marakui, trochę słodkiej pomarańczy, sporo słodowej tostowości pomiędzy, za to grejpfrut, mandarynki i sosny jakoś za daleko w tle, zbyt stonowane, grejpfrutowa goryczka też z resztą nie jest specjalnie silna, jak na obiecane 80 IBU; sosnę czuć wyraźnie dopiero po przełknięciu wraz z ziemistością, skórkami cytrusów i pozostałością goryczki i tostu; nie wiem co to za maszynerię zbudowali w Zarzeczu, ale wyciska ona chyba szyszki wraz z całą celulozą... co za dużo to nie zdrowo [3]
Treściwość: spora, za duża... chociaż niekoniecznie, po prostu tu jest za dużo słodyczy i zupełnie niepotrzebny owies, a za mało żywiczno-eterycznych aromatów chmielu [3.5]
Nasycenie: o wiele za niskie, tylko podkreśla tę ciężką, męczącą słodycz [2]
Opakowanie: fantazyjne, psychodeliczne, może nie do końca w moim stylu, ale bardzo ciekawe; pstrokate wzorki połyskują, tło jest matowe; kapsel firmowy, butelka pseudo-NRW [5]
Uwarzone przez: Birbant S.C.
Uwarzone w: Browar Zarzecze, ul. Łęgowa 1, 34-326 Pietrzykowice
Zakupione w: Piwosz w Warszawie na Płowieckiej
Cena: 7.9PLN
Degustowane: 06.08.2016r. ok. godz. 15:00 w Sulejówku
Data ważności: 2017/01/12
Soundtrack: "In Trance" by Scorpions (1975)
Etykiety:
alcohol,
Amarillo,
Birbant,
Centennial,
Craft,
Fresh,
Hopsbant,
IPA,
Pale Ale,
Simcoe,
Zarzecze,
Zeus
Lokalizacja:
Sulejówek, Polska
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz