sobota, 6 sierpnia 2016
Domowe: Tybek, Koziołek Matołek Weizenbock
Tybek, Koziołek Matołek Tybek Weizenbock [a.8%;e.18BLG]
Pałętałem się po świecie i Koziołek Matołek już trochę ucierpiał od listopada zeszłego roku, albo się trochę zainfekował, ale jestem pewien, że gdyby Tybek go uwarzył go jeszcze raz bardzo uważnie, to nikt na Birofiliach nie przeszedł obok niego obojętnie. Może i konkurencja jest silna, pewnie by też nie wygrał, ale wątpię, żeby ktoś tam kręcił nosem. A tym bardziej gdyby Tybkowi się zachciało zrobić z tego Eisbocka, bo prawdę mówiąc z tą treściwością, to momentami aż przegięcie pały i już momentami podchodzi pod Eisbocka. Mam taką mokrą fantazję, żeby zrobić go bardziej podwędzonego i zamknąć jeszcze w beczce po którejś z wędzonych whisky z Isle of Islay. Jeszcze czegoś takiego na sklepowych półkach nie widziałem, więc może bylibyśmy pionierami :D
Warka #109
Uwarzone: 31.10.15 (18BLG)
Rozlane: 21.11.15
Aparycja: ciemne, brunatne, bardzo mętne, chociaż jakbym nalewał ostrożnie, to byłoby średnio mętne [5]
Piana: kremowego koloru, średnioziarnista, bardzo wysoka, sycząca, ale tak basowo, nie jak na oranżadzie; opada szybko nie zostawiając śladu na szkle [3]
Zapach: silny, bogaty, drożdżowo-piekarski aromat rosnącego ciasta na ciemny chleb z całą masą daktyli, rodzynek, suszonych śliwek i moreli, słodkie ciasto drożdżowe z przypieczoną skórką i przypalonymi rodzynkami, intensywne banany i goździki, powidła śliwkowe i przypalony karmel... trudno się z początku na czymś konkretnym skoncentrować, więc wymieniam dalej po przecinku wino, cherry, powidła wiśniowe, a dalej po ogrzaniu nawet truskawki i chyba jakieś inne czerwone owoce... uff... napisałem to ciurkiem bez chwili zawahania, żeby przypadkiem nie zapomnieć, co właśnie wyczułem, bo przy każdym niuchu wychodzi coś innego; z butelki świeżo po otwarciu zaleciało żelazem, ale ze szkła już tego na szczęście nie wyczułem [5]
Smak: winno-drożdżowo-owocowo-słodowy i mógłbym zakończyć na tym, żeby się nie powtarzać, ale nie mogę się powstrzymać: najpierw czuć cherry, słodkie porto, powidła śliwkowe, wiśniowe, daktyle, rodzynki i rosnące ciasto na ciemny chleb, potem cała słodycz zaczyna na chwilę przytłaczać, zupełnie jak w Eisbocku (także Tybek, pomyśl o wersji wymrażanej), tylko po to, żeby ustąpić miejsca pestkowo-ściągającej goryczce (czyli trochę za długo stało, ale to już prawie rok temu rozlane, więc nie ma się co dziwić) i nutom popielno-dymionym, a także prażono-ziarnistym... nie chce mi się teraz skanować tego co napisałem, bo szkoda tracić czas na klikanie, więc nurkuję w kielich, zamiast się dalej wylewać [5]
Treściwość: wysoka, chociaż na pewno była wyższa parę miesięcy temu [5]
Nasycenie: wysokie, trochę grubawe i w drugiej połowie zaczyna brakować [3]
Opakowanie: flaszka 0.33l i biała etykieta z koziołkiem zaawansowana, jak te z browaru De Molen :D na szyjce parametry na doklejonej małej karteluszce.
Producent: Tybek
Zakupione w: Tybek Mieszkanko Sp.z.o.o
Cena: bezcenne
Degustowane: 06.08.2016r. ok. godz. 13:40 w Sulejówku
Data ważności: Ale o cszo chodzi???
Soundtrack: "White Snake" by David Coverdale
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz