czwartek, 4 września 2014
Ale Browar, Black Hope (Black IPA)
Ale Browar/Gościszewo, Black Hope (Black IPA)[a.6.2%;16*;65IBU]
"Bądź twardy jak Góry Skaliste i cierpliwy jak nurt rzeki Colorado. Nie trać nadziei nawet w największej gorączce. W końcu trafisz na niezwykły skarb - piwo o czarnym charakterze, ale jasnej duszy. Pochwałę plonów amerykańskiej ziemi"
Całe to Black IPA to nie do końca my kinda brew, a jednak z każdą kolejną flaszką takiego wynalazku jak ten, zaczynam odczuwać coraz większą przyjemność z degustacji kolejnych wykwitów tego dziwnego melanżu gryzących się ze sobą smkaków, aromatów i stylów. Prost!
Słody: Pale Ale, wiedeński, pszeniczny, Carapils, Caramunich, Carafa;
Chmiele: Simcoe, Chinook, Citra, Cascade
Drożdże: Safale US-05
Aparycja: bardzo ciemne brunatne, jeszcze nie czarne ale prawie, średnio mętne [4.5]
Piana: beżowa, drobnoziarnista, średniowysoka, opada w miarę powoli nieznacznie oklejając szkło, do końca zostaje pierścień i jakieś wysepki [4]
Zapach: palono-kawowo-czekoladowy z nutami chlebów pełnoziarnostych, chyba też pumpernikla, aromat chmielu ledwie przebija przez paloność ale czuć cytrusy, owoce tropikalne i sosnę w tle [4.5]
Smak (sprawozdanie z pola bitwy): tu to już kompletne zgliszcza, węgiel drzewny, dym, kawa i pumpernikiel, czekolada trochę odeszła w tło i bije się tam ze spalonym transformatorem, który z kolei szarpie się ze spaloną gumą, ktora nie chce dopuścić do słowa rozgrzanego asfaltu; aromat chmielu żywiczno-cytrusowy, trochę tropikalny ale nie daje rady przebić się jakoś wyraźnie przez tą spaleniznę... tę; czuć lekki kwasek z ciemnych słodów, po czym wchodzi silna goryczka, chyba jednak trochę bardziej chmielowa niż palona ale nie jestem pewien; po przełknięciu pojawia się nieco przypieczonej skórki chleba i prażonego ziarna, całkiem w posmaku popiół i ziemia... spalona!!!!! [4.5]
Treściwość: wystarczająca, jakiejś pełni słodowej nie ma ale dzięki temu piwo orzeźwia przy tej całej swojej ciemnocie... eee... ciemności;
Nasycenie: średniowysokie, pasuje ale wyższe by nie zawadziło [4.5]
Opakowanie: butelka a'la NRW, etykieta szaro czarna ze szkaradną postacią trzymającą coś kulistego w łapach (jakby kał słonia, czy coś), patrzy temu komuś/czemuś z krzywych oczu jak murzynowi, tylko włosy na głowie nie kręcą mu się jak te łonowe, wąs też nie murzyński, raczej jak u rednecka... sam już nie wiem; kapsel firmowy [4.5]
Uwarzone przez: Ale Browar Sp. z.o.o.; www.alebrowar.pl
Uwarzono w: Browar Gościszewo S.C. Stanisław Czarnecki, Chrystian Czarnecki, Gościszewo 11, 82-400 Sztum
Zakupione w: Choroba wie???
Degustowane: 04.09.2014r. ok. godz. 17:45 w Haarlemie
Data ważności: 9 IX 14
Soundtrack: "Disraeli Gears" by Cream (1968)
Trzecie piwo z rzędu, zaczyna mnie ponosić ułańska fantazja. Koniec na dziś. A teraz drogie dzieci wypierdalać spać!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
(Y)
OdpowiedzUsuń